Przodkowie i ich krewni


Mój Tato był światowej sławy dyrygentem i kompozytorem tzw. muzyki poważnej, choć eksperymentował z różnymi gatunkami muzyki np. Johny Greenwoodem z zespołu Radio Head. Tato otrzymał wiele nagród muzycznych oraz ponad trzydzieści doktoratów honorowych różnych uczelni wyższych. Przez wielu znawców uznawany był za najwybitniejszego żyjącego kompozytora świata. Odznaczał się również dużą erudycją zwłaszcza w dziedzinie historii, geografii i literatury pięknej.

Ojcem mojego taty był Tadeusz adwokat z zawodu. Bratem ojca Janusz Cezary prawnik i lekarz z wykształcenia, zakończył życie w okolicach wysp Falklandu w 1982, pełniąć służbę lekarza na okręcie. Siostra mojego ojca Barbara po mężu Piotrowska jest matką pieciąrga dzieci, w tym Krzysia Piotrowskiego teatrologa z wykształcenia który prowadził ożywioną działalność na polu kultury i jest między innymi autorem kilku filmów o Janie Nowaku Jeziorańskim i Tadeuszu Różewiczu.

Moja mama Elżbieta z domu Solecka jest prezesem Stowarzyszenia Ludwika van Beethovena które od lat 90-tych organizuje doroczny Wielkanocny Festiwal Ludwika van Beethovena. Matka mojej mamy Elżbiety, Genowefa z domu Goderska, a po mężu Solecka pochodziła z Poznania. Tam też mieszkał jej daleki kuzyn prowadzący niewielki sklepik z artykułami biurowymi nazywał się Jerzy Leporowski i był najwybitniejszym polskim freeclimberem epoki międzywojennej. Kiedyś wspinał się na północny filar Koziego Wierchu, w pewnym momencie ukruszył mu się kawałek trzymanej skały i runął z tym pionowo w dół kilkaset metrów, prosto pod nogi obserwującej go u podstawy ściany narzeczonej. Kilkadziesiąt lat później powtórzyłem drogę Leporowskiego, szczęśliwie osiągając szczyt, ale wspinałem się z partnerem i asekuracją. Na północnym filarze Koziego Wierchu obowiązywał zakaz wspinania wydany przez TPN który oczywiście zlekceważyłem.

Ojcem mojej mamy był Leon Solecki który ukończył przed wojną konserwatorium muzyczne oraz prawo na UJ. Nie wykonywał jednak żadnego z zawodów prawniczych ponieważ nie uznawał narzuconego Polsce po wojnie sowieckiego systemu prawnego. Nie przyjął także stanowisk w administracji państwowej proponowanych mu przez kolegę ze studiów Józefa Cyrankiewicza oraz Włodzimierza Lechowicza którego znał z BiP AK. Z komunistami za to chętnie grywał w karty o pieniądze, dzięki czemu z wyjazdów do uzdrowisk takich jak Krynica Górska i Jurata wracał zawsze bogatszy niż wyjeżdżał. Jedyna siostra mojego dziadka wraz z mężem Antonim Dziewanowskim osiedłiła sie po wojnie w Buenos Aries. Jej wnukami są m.in. Alejjandro Burzaco były prezes spółki Torneos y Competencias oraz jego brat Eugenio były sekreterz obecnego papieża Frańciszka, później poseł do parlamentu i minister w rządzie uprzedniego prezydenta Argentyny. Córką innej jej córki jej znana wokalistka jazzowa Maria Puga Larreo.

Ojciec mojego dziadka również Leon Solecki był z wykształcenia prawnikiem, przez pewien czas dyrektorem biura prawnego PKP. Jego z kolei ojciec czyli mój pradziadek również Leon Solecki ożeniony z Anielą z domu Zagórską był w cesarstwie austriacko-węgierskim był dyrektorem kolei na całą Galicję. W sprawie wuja mojego pradziadka Leona Soleckiego udało mi się coś, czego nie zrealizował dotąd żaden historyk. Udało mi się mianowiecie z wiarygodną precyzją ustalić przebieg ostatnich kilkudziesięciu minut życia generała Włodzimierza Zagórskiego, jak również pośmiertne losy jego zwłok. Dokonałem tego operacjąc się na prywatnych wielopokoleniowcyh przekazach rodzinnych co kosztowało mnie nie mało trudo, choć jedną kluczową informację uzyskałem dzięki niewiarygodnemu wprost przypadkowi. Ze względu na przyżeczoną ochronę moich informatorów, którzy nie mają specjalnego powodu szczycić się czynem swoich przodków jestem zobowiązany do nie ujawniania wszystkiego co wiem na ten temat. Z całą pewnością mogę stwierdzić na podstawie uzyskanych wiadomości to że sprawstwo kierownicze ohydnej i podstępnej zbrodni na twórcy polskiego lotnictwa wojskowego sprawował Józef Piłsudski. On również zlecił zniszczenie zwłok generała udaremniając jakąkolwiek szansę nie tylko sprawiedliwego wojskowego, a nawet najprostszego chrześcijańskiego pochówku generała Zagórskiego. To właśnie ohydzie moralnej Piłsudskiego i wyrastających z niej rządów sanacyjnych zawdzięczamy koszmar rozpoczętej w 1939 roku 50-cio letniej katastrofy narodowej, bezprecedensowej w dziejach Rzeczypospolitej.

Dziadkowie Soleccy byli również spokrewnieni z poetą Jerzym Zagórskim jednym z twórców grupy literackiej Zagary z której wywodził się też późniejszy noblista Czesław Miłosz oraz późniejsi PRL-owcy dygnitarze Stefan Jędrychowski czy Jerzy Putrament. “Zagary” powstały w 1931 jako dodatek do wileńskiego Słowa redagowanego przez Stanisława Cata – Mackiewicza. Utworzyło je kilku członków Sekcji Twórczości Oryginalnej przy Kole Polonistów Uniwerystetu Stefana Batorego w Wilnie. W artykułach o treści społecznej wykazywali lewicowy radykalizm, chociaż nie byli ugrupowaniem stricte komunistycznym. Ich poezja pełna jest apokaliptycznych wizji nadchodzącej katastrofy, co czyni ją w dzisiejszych czasów szczególnie aktualną. Stanisław Bereś w ” Ostatniej Wileńskiej Plejadzie” nazywa Zagórskiego poetą muzyki zodiaków, zjawisk i cyfr. Zagórski w zakresie poglądów teologicznych bliski jest podzielanemu przez ze mnie poczuciu ze dogmat o nieskończonej miłości Bożej wydaje się implikować ze Bóg oddał świat całkowicie w zarządzanie Lucyferowi.

Przed świtem jeszcze Bóg drżący, skruszony i wpółnagi
udał się do hrabiego ciemności prosić o pomoc
spowiadał się w wielkiej pokorze że tęskni do niego co noc
i że straszliwie zgrzeszył stworzywszy wszechświat i sagi

Zagórski po wojnie publikował dużo i często. Wyraźnie nie najlepiej selekcjonował materiał który oddawał do druku. Zostały jednak wiersze po nim które wskazują na wybitny talent jak w poniższym fragmencie.

A czy wiesz, że w katedrze w Toledo,
jest krata ze srebra szczerego
malowana na kolor czarny
a tu sosny hebluje się po to,
by powlekać je srebrem i złotem
choćby deski to były cmentarne 1

Albo w tytułowym wierszu z tomu “Czas Lota” (Warszawa 1956)

Co mocniejsze – bezwład czy tęsknota ?
Co prawdziwsze – pragnienie czy ból ?
Oglądała się żona Lota
Aż w kamienną zmieniła się sól

Kiedy z nieba uderza głaz
I ognista grozi ulewa,
Jakże często to zwodzi nas
Że sól posmak attycki miewa.

Więc mądrością ludzie nazywają
Zatrzymywać w pół drogi krok
I odwraca się ciągle wzrok
Pociągany ku martwym krajom

To co chciałem o sobie rzec
Powiedziałem o pokoleniu,
Które do dna sięgało cieniów
A na oślep musiało biec.

Kraków 11 maja 1955

  1. Jerzy Zagórski – “Przyjście Wroga” Warszawa 1934